W Michałowie od lat zmagamy się z tym samym problemem. Osoby aktualnie sprawujące władzę wycinają krytyków i tych, którzy próbują zainicjować zmiany.
Gazeta Michałowa nie opublikowała mojego tekstu, bo Jerzy Chmielewski boi się argumentów, które w tekście zostały zawarte. Gdyby bowiem obok tekstu Chmielewskiego zamieścić mój, to czytelnika do swoich racji należałoby przekonać logiczną argumentacją. A w przypadku tekstów Chmielewskiego, o taką trudno. Jak bowiem wytłumaczyć zupełną bierność w sprawie utworzenia Strefy Ekonomicznej, którą się wyborcom obiecało?
Redaktor naczelna tłumaczy (na Facebooku Gazety Michałowa), że nie można było zamieścić mojego tekstu, ponieważ nie jest prawdą, że "R. Greś sam zwolnił się z zajmowanego stanowiska". Zapewniam, że decyzję o odejściu z pracy w ratuszu podjąłem sam i poinformowałem o tym burmistrza 15 lipca.
Redaktor naczelna cenzurę tłumaczy etyką i rzetelnością dziennikarską. Rzetelność ta nakazuje obranie za prawdę wersji swojego pracodawcy.
Czy rzetelnością i etyką dziennikarską jest zamieszczanie tekstów godzących w moją osobę, a niedanie szans na obronę? Wygląda na to, że jak Chmielewski w swych tekstach mnie dyskredytuje, to jest to prawda; z kolei gdy ja chcę siebie bronić, to jest to nieprawda.
Czy rzetelnością jest pozwolenie na ukazanie się tekstu Chmielewskiego, który sugeruje, że część osób podejrzewa mnie o dystrybucję gazetek blogu "Nasze Michałowo"?
W tekście, który nie przeszedł cenzury poruszyłem bardzo ważne tematy jak:
- wprowadzanie Radnych w błąd i wmawianie im, że przedsiębiorcy sami mogą utworzyć Strefę Ekonomiczną - robił to Jerzy Chmielewski
- brak przeprowadzenia porządnego audytu
- zbędnego konkursu w gminnej bibliotece
- nieobniżenia podatków dla firm, choć było to obiecane wyborcom
W oświadczeniu Gazety Michałowa, czytamy, że tekst zająłby 4 strony, to też jest nieprawda. Tekst, pisany czcionką 14 zajmuje niecałe 4 strony A4, więc w gazecie byłoby to najwyżej półtora strony.
Poniżej publikuję tekst, który nie został opublikowany w "GM":
Zostałem zatrudniony jako asystent burmistrza ds. pozyskiwania inwestorów i rozwoju przedsiębiorczości. Nie byłem w stanie zachęcić przedsiębiorców do zainwestowania w naszej gminie bez pro-biznesowego nastawienia burmistrza, zastępcy burmistrza i części radnych.
Takiego nastawienia niestety, ani w przypadku burmistrza, ani w przypadku części radnych nie ma. Jako asystent burmistrza nie miałem bezpośrednich kompetencji, by podejmować decyzje. Mogłem jedynie po starannej analizie przedstawić propozycje rozwiązań burmistrzowi, tak też robiłem, jednak moje pomysły nie wchodziły w życie. A to powodowało utratę poczucia sensu wykonywanych przeze mnie zadań. Dlatego odszedłem. O mojej decyzji o odejściu poinformowałem burmistrza Włodzimierza Konończuka 15 lipca.
Pracując w ratuszu udało mi się nawiązać bezpośredni kontakt z poważnymi biznesmenami, którzy byli zdecydowani na zainwestowanie w naszej gminie. Byli zdecydowani do zainwestowania w naszej gminie, tak długo jak nie zetknęli się z brakiem decyzji podjętej w szybkim czasie. Tak było np. w przypadku białoruskiego przedsiębiorcy, który zamierzał wynająć pomieszczenia przy ul. Białostockiej 30A. Miała tam powstać hurtownia kawioru sprowadzanego z Kanady i USA, obsługująca Białoruś, Litwę, Ukrainę i Rosję. Burmistrz pomimo przedstawienia na piśmie przez biznesmena prośby o wynajęcie lokali, zwlekał z decyzją podpisania umowy najmu. A w obecności wyżej wspomnianego biznesmena powiedział, że wolałby wynająć lokale innej firmie. Po takiej odpowiedzi do transakcji nie doszło. Część pomieszczeń w budynku przy ul. Białostockiej do dziś jest niezagospodarowana. Pomimo obietnicy wyborczej "przyspieszę powołanie podstrefy Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej" burmistrz nie zdecydował się na działania jakie zaproponowałem, by podstrefę ekonomiczną utworzyć. Przypomnę, że utworzenie podstrefy ekonomicznej było zapisane w punkcie nr 1 programu Włodzimierza Konończuka. Burmistrz nie zdecydował się na realizację najważniejszego, bo pierwszego punktu w swoim programie wyborczym. Problem jest głębszy, ponieważ burmistrz Włodzimierz Konończuk nawet jak już jest zdecydowany na pro-rozwojowe rozwiązania (tak było w przypadku strefy ekonomicznej), to po rozmowie z zastępcą Jerzym Chmielewskim zmienia zdanie. Jerzy Chmielewski występuje w naszej gminie w charakterze hamulca ręcznego. Tak długo jak ten hamulec będzie zaciągnięty, tak długo nie nastąpi optymalny rozwój naszej gminy. Zastępca burmistrza włożył wiele pracy, by wyperswadować Włodzimierzowi Konończukowi utworzenie Strefy Ekonomicznej, a co za tym idzie stworzenie miejsc pracy. Jerzy Chmielewski przekonywał także radnych, że przedsiębiorcy sami mogą utworzyć strefę ekonomiczną. Owszem może, tak być, ale tylko w przypadku, gdy przedsiębiorca zainwestuje, co najmniej 80 milionów złotych, o czym już nie wspomniał, bo o tym nie wiedział.
Pod koniec 2014 roku oraz pod koniec
2015 roku, aktywnie przekonywałem burmistrza do obniżenia podatków dla firm, co
spowodowałoby wzrost zainteresowania inwestorów naszą gminą. Przypomnę, że
obniżenie tych podatków było obiecane w trakcie kampanii, więc prosiłem o
spełnienie obietnic wyborczych. Do obniżenia podatków nie doszło ani pod koniec
2014, ani pod koniec 2015 roku.
Czy to oznacza, że obecna kadencja
jest mniej udana od poprzednich? Nie. Obecna kadencja pomimo niezdecydowania
Konończuka i obecności w naszej gminie Chmielewskiego jest bardziej udana od
poprzednich. Sukcesem tej kadencji jest zaprzestanie zadłużania naszej gminy.
Gmina nasza jest w okresie spłacania kredytów zaciągniętych w poprzednich
kadencjach. Nie idziemy jak w poprzedniej kadencji drogą Greków, drogą ku
niewypłacalności, wprost do przepaści, pułapki bankructwa finansowego.
Praca jaką wykonałem to skuteczne nawiązanie kontaktu z firmą produkującą sztukaterię gipsową, jesteśmy na dobrej drodze, aby sfinalizować tą transakcję. Podobnie rzecz się ma z przedsiębiorcą zdecydowanym wybudować duży hotel na terenie naszej gminy. Mam nadzieję, że te zaawansowane projekty pomyślnie zostaną domknięte przez burmistrza Konończuka i jego pracowników.
Praca jaką wykonałem to skuteczne nawiązanie kontaktu z firmą produkującą sztukaterię gipsową, jesteśmy na dobrej drodze, aby sfinalizować tą transakcję. Podobnie rzecz się ma z przedsiębiorcą zdecydowanym wybudować duży hotel na terenie naszej gminy. Mam nadzieję, że te zaawansowane projekty pomyślnie zostaną domknięte przez burmistrza Konończuka i jego pracowników.
Burmistrzowi Konończukowi życzę
większego zdecydowania, by podejmował decyzje i szedł do przodu. Nie można
każdej niepodjętej decyzji tłumaczyć "rozsądkiem". Nie można każdej
szansy nazywać "ryzykiem". Panie burmistrzu, rozsądek i brak ryzyka
to bezruch i stagnacja. Brak decyzji to zastój.
To są sprawy dla mnie bardzo ważne,
ponieważ cały 2014 rok poświęciłem na prowadzenie kampanii wyborczej, pisaniu
bloga, pisaniu "Głosu Michałowa", sprzedawaniu "Głosu
Michałowa" na rynku w Michałowie, udziału w setkach jeśli nie tysiącach rozmów
na temat naszej gminy. Rozwożąc "Głos Michałowa" przejechałem tysiące
kilometrów po naszej gminie. Wszystko to było poprzedzone rezygnacją mojego
taty z redagowania cenzurowanej do granic możliwości "Gazety
Michałowa", przepłacił to nieotrzymywaniem pensji przez rok. To był
ogromny wysiłek, jaki podjąłem. Nam, mieszkańcom udało się uwolnić od rządów
Marka Nazarko. To był ogromny sukces całej naszej wspaniałej gminnej
społeczności.
Niestety całe to nasze zwycięstwo od
początku zostało źle zagospodarowane. Nie odsunięto od razu radcy
prawnego, którego odziedziczyliśmy po poprzednim burmistrzu. Nie przeprowadzono
audytu z prawdziwego zdarzenia, takiego na jaki czekała duża część
naszego społeczeństwa, audyt taki był gotów przeprowadzić bezpłatnie dr Jerzy
Gryko. Przeprowadzono audyt księgowości, a u księgowej zawsze będzie
grało, od tego jest księgowa, aby u niej grało. Nieprzeprowadzenie porządnego
audytu było poważnym błędem.
Nie rozumiem też decyzji rozpisania konkursu na kierownika biblioteki w 2015 roku. Kierownikiem biblioteki był przez wiele lat mój tata, Mikołaj Greś. Stracił on tą pozycję, po tym jak w odwecie za ujawnienie kulis redagowania lokalnej gazety, zwolnił go poprzedni burmistrz. Mikołaj Greś został ukarany za napisanie prawdy o poprzednim burmistrzu. Po wygranych przez Konończuka wyborach mój tata ponownie został kierownikiem biblioteki. Po co to było zmieniać? Może po to, by pokazać brak lojalności wobec tych, którzy pomogli Konończukowi wygrać wybory?
W trakcie kampanii wyborczej obiecywano zatrudnienie osób z Michałowa. I co? Zastępcą burmistrza został niechciany w Gródku Jerzy Chmielewski, pochodzący z gminy Krynki. Mimo zaawansowanego wieku nie miał on żadnego doświadczenia w pracy w Urzędzie. Nie ma odpowiedniego wykształcenia, a już na pewno nie ma znajomości naszej gminy, ani jej historii, ani geografii, ani ludzi. Nie mam nic przeciwko zatrudnianiu osób rzeczywiście fachowych spoza Michałowa, jak np. Aneta Putko, specjalistki od pozyskiwania funduszy z UE, jak Maciej Woźniewski, znakomity informatyk i wielu innych ludzi posiadających wysokie kwalifikacje. Takich ludzi można zatrudniać z zewnątrz, czemu nie. Ale osoby bez odpowiedniego wykształcenia, bez doświadczenia, tego nie rozumiem i się z tym nie zgadzam.
W ostatnim okresie mojej pracy w ratuszu nie do zniesienia były naciski na zdjęcie poszczególnych wpisów zamieszczonych na blogu. Ingerowano w wolność słowa. W to, aż trudno uwierzyć, że osoby, które doszły do władzy pod hasłami walki o wolność słowa, sami próbują narzucić kaganiec cenzury. Iskrą zapalną, był tekst Macieja Chołodowskiego w Gazecie Wyborczej. 11 lipca zamieściłem na moim blogu link do tego artykułu. Redaktor Chołodowski pisał o wolności słowa w mediach lokalnych, w dużej części tekst poświęcony był Michałowu. Tekst był nieprzychylny Jerzemu Chmielewskiemu ponieważ opisywał praktyki przez niego stosowane. Po rozmowie z burmistrzem Konończukiem tekst zdjąłem z bloga. To jednak dla Jerzego Chmielewskiego było mało, żądał on wyciągnięcia "daleko idących konsekwencji" wobec "podwładnego". Wszystko to tworzyło atmosferę trudną do zaakceptowania. Nie mogłem dalej tkwić w tym co jest. Stąd moja decyzja o odejściu.
Nie rozumiem też decyzji rozpisania konkursu na kierownika biblioteki w 2015 roku. Kierownikiem biblioteki był przez wiele lat mój tata, Mikołaj Greś. Stracił on tą pozycję, po tym jak w odwecie za ujawnienie kulis redagowania lokalnej gazety, zwolnił go poprzedni burmistrz. Mikołaj Greś został ukarany za napisanie prawdy o poprzednim burmistrzu. Po wygranych przez Konończuka wyborach mój tata ponownie został kierownikiem biblioteki. Po co to było zmieniać? Może po to, by pokazać brak lojalności wobec tych, którzy pomogli Konończukowi wygrać wybory?
W trakcie kampanii wyborczej obiecywano zatrudnienie osób z Michałowa. I co? Zastępcą burmistrza został niechciany w Gródku Jerzy Chmielewski, pochodzący z gminy Krynki. Mimo zaawansowanego wieku nie miał on żadnego doświadczenia w pracy w Urzędzie. Nie ma odpowiedniego wykształcenia, a już na pewno nie ma znajomości naszej gminy, ani jej historii, ani geografii, ani ludzi. Nie mam nic przeciwko zatrudnianiu osób rzeczywiście fachowych spoza Michałowa, jak np. Aneta Putko, specjalistki od pozyskiwania funduszy z UE, jak Maciej Woźniewski, znakomity informatyk i wielu innych ludzi posiadających wysokie kwalifikacje. Takich ludzi można zatrudniać z zewnątrz, czemu nie. Ale osoby bez odpowiedniego wykształcenia, bez doświadczenia, tego nie rozumiem i się z tym nie zgadzam.
W ostatnim okresie mojej pracy w ratuszu nie do zniesienia były naciski na zdjęcie poszczególnych wpisów zamieszczonych na blogu. Ingerowano w wolność słowa. W to, aż trudno uwierzyć, że osoby, które doszły do władzy pod hasłami walki o wolność słowa, sami próbują narzucić kaganiec cenzury. Iskrą zapalną, był tekst Macieja Chołodowskiego w Gazecie Wyborczej. 11 lipca zamieściłem na moim blogu link do tego artykułu. Redaktor Chołodowski pisał o wolności słowa w mediach lokalnych, w dużej części tekst poświęcony był Michałowu. Tekst był nieprzychylny Jerzemu Chmielewskiemu ponieważ opisywał praktyki przez niego stosowane. Po rozmowie z burmistrzem Konończukiem tekst zdjąłem z bloga. To jednak dla Jerzego Chmielewskiego było mało, żądał on wyciągnięcia "daleko idących konsekwencji" wobec "podwładnego". Wszystko to tworzyło atmosferę trudną do zaakceptowania. Nie mogłem dalej tkwić w tym co jest. Stąd moja decyzja o odejściu.
Na
koniec proszę wszystkich o zwróceniu uwagi na rzecz najważniejszą w naszej
gminie. Mam tu na myśli stałą tendencję do masowego wyjeżdżania z Michałowa
ludzi młodych. Bez rozwiązań pro-przedsiębiorczych ta tendencja się nie
odwróci. Bez rozwiązań pro-przedsiębiorczych Michałowo nie ma przyszłości.
Dlatego proszę burmistrza Konończuka do powrotu do pomysłów i ideałów z jakimi
razem szliśmy do zwycięstwa w wyborach. Dlaczego porzucono realizację
najważniejszego, bo pierwszego punktu w programie Włodzimierza Konończuka: „Przyśpieszę utworzenie specjalnej strefy ekonomicznej, aby powstały
nowe miejsca pracy”? Dlaczego zrezygnowano z realizacji programu
Konończuka? Chciałem konsekwentnie realizować program, który razem z
Włodzimierzem Konończukiem przedstawiliśmy wyborcom i który uzyskał akceptację
społeczną. Mam nadzieję, że moje odejście będzie impulsem, który spowoduje
powrót do realizacji obietnic wyborczych.
Rafał Greś
PS
Jestem zdumiony faktem, że burmistrz Włodzimierz Konończuk poinformował
opinię publiczną, że zostałem zwolniony, a nie jak to było w rzeczywistości, że
to ja podjąłem decyzję o odejściu i poinformowałem o tym Włodzimierza
Konończuka w piątek, 15 lipca.
Jestem także zdumiony oświadczeniem
burmistrza Włodzimierza Konończuka z dnia 23 sierpnia. W oświadczeniu tym jest
napisane, że mój pomysł na obniżenie podatków dla firm „jednoznacznie wpłynąłby na
załamanie finansów gminy”. Propozycję obniżenia podatków dla firm burmistrz
nazwał „niegospodarną”. Dziwi mnie
to dlatego, że w trakcie kampanii wyborczej kandydat na burmistrza Włodzimierz
Konończuk w wywiadzie dla „Głosu Michałowa” (październik 2014 – nakład 1500
egzemplarzy) obiecał: „Jako przyszły
burmistrz obniżę podatki od nieruchomości dla firm, wtedy łatwiej będzie
ściągnąć inwestorów”.
Nie ma już Włodzimierza Konończuka,
którego promowałem w kampanii wyborczej. Skrajnie zmienił poglądy, dlatego nie
widziałem dalszej możliwości współpracy i zrezygnowałem z pracy w ratuszu.
Trudno odpowiadać za przedsiębiorczość przy wrogim przedsiębiorcom burmistrzu.
Rafał Greś
Rafał Greś