Iskrą zapalną, która przyspieszyła moją decyzję o odejściu z pracy w ratuszu była publikacja w "Gazecie Wyborczej" tekstu Macieja Chołodowskiego o tytule "Ręczne sterowanie prasą z fotela wójta i burmistrza".
Maciej Chołodowski opisał nieprawidłowości w wydawanych w naszym województwie gazetach gminnych, największą część poświęcił naszemu Michałowu.
Tekst ukazał się także na stronie internetowej, a ja na moim blogu zamieściłem link do wspomnianego artykułu. Link zamieszczam ponownie poniżej:
Link "Ręczne sterowanie prasą z fotela burmistrza" Maciej Chołodowski Gazeta Wyborcza
Jerzy Chmielewski wpadł we wściekłość, gdy dowiedział się, że na moim blogu zamieściłem link do tekstu Macieja Chołodowskiego. Zastępca Burmistrza w trybie natychmiastowym wezwał w tej sprawie do ratusza Przewodniczącą Rady Miejskiej, Irenę Suprun. Do ratusza wezwana też została radna Świetłana Łuksza.
Maciej Chołodowski opisał nieprawidłowości w wydawanych w naszym województwie gazetach gminnych, największą część poświęcił naszemu Michałowu.
Tekst ukazał się także na stronie internetowej, a ja na moim blogu zamieściłem link do wspomnianego artykułu. Link zamieszczam ponownie poniżej:
Link "Ręczne sterowanie prasą z fotela burmistrza" Maciej Chołodowski Gazeta Wyborcza
Jerzy Chmielewski wpadł we wściekłość, gdy dowiedział się, że na moim blogu zamieściłem link do tekstu Macieja Chołodowskiego. Zastępca Burmistrza w trybie natychmiastowym wezwał w tej sprawie do ratusza Przewodniczącą Rady Miejskiej, Irenę Suprun. Do ratusza wezwana też została radna Świetłana Łuksza.
Jerzy Chmielewski żądał natychmiastowego usunięcia z blogu tekstu. Twierdził, że tekst sugeruje cenzurę w Michałowie, a w Michałowie cenzury nie ma. Odpowiadałem, że sam fakt, że zastępca burmistrza żąda usunięcia wpisu z blogu, świadczy, że jest inaczej.
Jerzy Chmielewski przyznał, że przez dłuższy czas przyglądał się z uwagą blogowi Nasze Michałowo i z ulgą przyjął fakt, że blog Małej Ojczyzny tematu tekstu nieprzychylnemu Jerzemu Chmielewskiego nie podjął. Zastępcy burmistrza zależało na nierozpowszechnieniu informacji, że jest on jednocześnie redaktorem naczelnym wydawanego przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Białoruskich miesięcznika "Czasopis".
Tekst z bloga zdjąłem ponieważ poprosił mnie o to burmistrz Włodzimierz Konończuk. Dowiedziałem się od niego, że wcześniej odbył szorstką rozmowę z redaktor naczelną Gazety Michałowa, Joanną Dąbrowską. Joanna Dąbrowska została napomniana przez burmistrza za nieprzychylne wypowiadanie się o Michałowie w kontakcie z dziennikarzami.
Sama Joanna Dąbrowska mówiła, że Maciej Chołodowski wypaczył sens wypowiadanych przez nią słów, że wziął z tego, co ona mówiła to co uznał za przydatne do z góry przyjętej tezy.
Maciej Chołodowski, dziennikarz Gazety Wyborczej opisał ważny, a szwankujący element demokracji gminnej. Są nim gazety gminne wydawane przez jednostki podległe burmistrzowi. Jest to problem poważny, ponieważ gazety zależne finansowo od ratusza przestają pełnić funkcję kontroli społecznej. Tak finansowane gazety przeistaczają się w laurki propagandowe, a co gorsza w narzędzia dyskredytujące opozycję. Jest to temat, który uznałem za ważny, tym bardziej, że mam swój udział w walce o wolność słowa w naszej gminie. Dlatego też zdecydowałem się na zamieszczenie linku do artykułu Macieja Chołodowskiego.
W tym miejscu przypomnę, że w kilka miesięcy po wyborach rozpisano konkurs na redaktora naczelnego "Gazety Michałowa". Jerzy Chmielewski z determinacją zabiegał, abym nie wygrał tego konkursu. Jerzy Chmielewski uznał, że jestem osobą nieodpowiednią, bo niekontrolowalną. Wiem, co piszę i jestem w stanie to udowodnić. Konkurs na redaktora naczelnego "Gazety Michałowa" był farsą.
28 sierpnia 2016 roku wysłałem e-mail do "Gazety Michałowa". E-mail zawierał mój tekst, z prośbą o publikację w "Gazecie Michałowa". Tekst uzasadniał moją decyzję o odejściu z pracy w ratuszu. Dziś przeczytałem e-maila od redaktor "Gazety Michałowa", że mój tekst "wprowadzałby w błąd czytelników".
Tekst uzasadniający moje odejście wysłałem do "Gazety Michałowa" już 10 sierpnia. Chciałem, aby ukazał się w sierpniowym wydaniu. Odpowiedziano mi, że tekst został wysłany zbyt późno. Przyjąłem tą argumentację, bo rzeczywiście powinienem był tekst wysłać wcześniej. Jednak jeśli faktycznie w najbliższym wydaniu "Gazety Michałowa" czytelnicy nie będą mogli przeczytać mojego uzasadnienia o odejściu, to nie da się już tego uzasadnić "późnym wysłaniem".
Nie mam żalu do Joanny Dąbrowskiej. Mam żal do burmistrza Włodzimierza Konończuka, który szedł do wyborów z ideami, które dziś wypacza i toleruje w Michałowie praktyki stosowane przez redaktora "Czasopisu" Jerzego Chmielewskiego.