sobota, 23 sierpnia 2014

Sprawozdanie, a nie spotkanie.

Zamieszczam na moim blogu tekst Joanny Dąbrowskiej. Tekst jest relacją ze spotkania wyborczego. Przyjemnej lektury.


Sprawozdanie, a nie spotkanie

Pierwszy raz w swoim jakże młodym życiu zdecydowałam się na uczestniczenie w lokalnym spotkaniu, z udziałem burmistrza Marka Nazarko, radnej Haliny Ławreszuk oraz Aleksandra Apiecionka. W pierwszej swojej myśli chciałam napisać "miałam przyjemność uczestniczyć w spotkaniu", aczkolwiek podczas owego spotkania odczułam jedynie ogromną nieprzyjemność.

Osoba burmistrza nie przyciągnęła na spotkanie zbyt wielu mieszkańców sołectwa Planty. Kiedy zaproponowałam, że mogę pójść po sąsiadów, bo nie wszyscy mogli przeczytać informację z godziną spotkania, umieszczoną na tablicy ogłoszeń, pan burmistrz powiedział, że jest to zbędne i możemy zaczynać. Czyżby bał się niewygodnych pytań?

W pierwszej kolejności wysłuchałam monologu pana Nazarko na temat inwestycji w Gminie Michałowo. Krok po kroku została omówiona niemal każda pozycja z broszurki, którą otrzymaliśmy z rąk burmistrza. Z ogromną niecierpliwością czekałam jednak na czas, w którym najzwyczajniej w świecie mogłabym z burmistrzem porozmawiać. Oczywiście na temat lokalnych problemów. I kiedy burmistrz przekazał głos mieszkańcom lekko się ożywiłam. 

Wysłuchałam kilku próśb sołtysa i jednej z mieszkanek sąsiedniej wsi. Jednak kiedy za każdym razem poruszałam ważne według mnie kwestie, byłam zakrzykiwana przez organizatorów spotkania. 

Problemy, o których chciałam porozmawiać odnosiły się w pierwszej kolejności do godzin dowozu dzieci do szkół. Chciałam się dowiedzieć, czy biorąc pod uwagę niezadowolenie oraz interwencje rodziców z ubiegłego roku szkolnego, wypracowano nowy plan kursów autobusu szkolnego. Przypomniałam, że dzieci z Plant muszą wyjść z domu około godziny 6:20, aby zdążyć do szkoły, natomiast z tego co wiem, dzieci z Jałówki znajdują się jeszcze w trudniejszej sytuacji. Oczywiście reakcja burmistrza była natychmiastowa – To przyszła tu pani, aby rozmawiać o Jałówce? – usłyszałam. Według mnie akurat w tym przypadku problem dotyczy wielu miejscowości, więc dlaczego miałam mówić tylko o Plantach. Aczkolwiek drodzy rodzice, nie będzie żadnych zmian w dowozie dzieci do szkół. Mogą wstawać nawet o czwartej, czy piątej rano, odwożone o godzinie szesnastej, siedemnastej, bowiem żaden z przedstawicieli gminy nie widział w tym najmniejszego problemu, bo oczywiście RODZICE TEŻ MAJĄ JAKIEŚ OBOWIĄZKI, a pani radna chodziła do szkoły na piechotę (order za zasługi się należy). I tyle w temacie.

Druga sprawa zgłoszona przeze mnie dotyczyła kursowania autobusów PKS. Po kilkumiesięcznej walce udało nam się przywrócić jedno połączenie na trasie Hajnówka – Planty – Michałowo – Białystok. Chwała Bogu za ten kurs, aczkolwiek absurdem jest, że osoba, która chce pojechać do Michałowa do lekarza, albo do sklepu musi spędzić poza domem aż dziewięć godzin. Dowiedziałam się jednak, że większego dofinansowania nie będzie (ciekawe co kosztuje więcej: dofinansowanie do kursów PKS, czy bilbord przy wjeździe do Białegostoku?).

Poruszyłam też sprawę braku wodociągu w Maciejkowej Górze. Mieszkańcy tej miejscowości już kilka miesięcy temu napisali petycję do burmistrza o doprowadzenie wodociągu do ich wsi. Niestety, mimo iż są na to środki w budżecie (jak poinformował pan burmistrz), inwestycji nie będzie. Może się okazać bowiem, że podpisy na petycji nie odzwierciedlają w pełni zainteresowania mieszkańców wodociągiem. Mieszkańcom Maciejkowej Góry polecam zatem rozpoczęcie starań o dofinansowanie do budowy studni głębionych, bowiem za kadencji burmistrza Marka Nazarko wodociągu mieć nie będą.

Kiedy podczas spotkania nastała nurtująca cisza, burmistrz zapytał, czy nie mamy więcej problemów? Oczywiście, że mieliśmy. Przynajmniej ja. Bałam się tylko zadać panu burmistrzowi jakiekolwiek pytanie, bowiem jego reakcja byłaby w tym przypadku standardowa – po prostu nakrzyczałby na mnie z ironicznym uśmiechem na twarzy, dając do zrozumienia, że jestem głupia i w ogóle nie warto ze mną rozmawiać. Swoje obawy co do przebiegu dalszej dyskusji oczywiście przekazałam panu Nazarko. Usłyszałam wtedy jaki to łagodny człowiek, który nie potrzebuje mikrofonu, bowiem nie krzyczy, ale ma donośny głos.

Wyraziłam też otwarcie swoją krytykę na temat bilbordu reklamującego Marka Nazarko w Białymstoku. Opowiedziałam o swoich odczuciach, o tym, że napis Michałowo jest dużo mniejszy od Nazarko i że trudno jest mi przyjąć do wiadomości, jakoby w naszej gminie największą atrakcją jest burmistrz. Podyskutowaliśmy sobie troszeczkę, zostałam zasypana różnego rodzaju wyliczeniami na temat realizowanych inwestycji oraz w delikatny sposób poinformowana i idiotyzmie działań oraz słów opozycji.

Gdybym chciała podsumować spotkanie, w żadnym wypadku nie byłby to pozytywny komentarz. Może jestem młoda, ale zawsze uważałam, że władza jest dla ludzi, takie spotkania też. Jednak po tym spotkaniu mogę stwierdzić, że władza jest po to, aby rozstawić ławki i parasol, opowiedzieć mieszkańcom o sukcesach, zdyskredytować niewygodne jednostki, zebrać się i pojechać w dalsze tournee po okolicznych sołectwach.

Nie na tym moi drodzy polega władza. To właśnie władzy powinno najbardziej zależeć na rozwiązaniu nawet tych najdrobniejszych i zdawałoby się najbardziej błahych problemów mieszkańców. Władza jest dla nas i nie możemy o tym zapominać. Cóż jednak z tej władzy, która zamiast podjąć jakiekolwiek próby naprawy sytuacji, rozkłada ręce i zdawałoby się chciała powiedzieć – cieszcie się, że macie to co macie, bo za chwile możecie nie mieć niczego.

Joanna Dąbrowska



środa, 13 sierpnia 2014

Społeczne Gimnazjum

Zamieszczam na moim blogu nigdzie dotąd niepublikowany tekst Joanny Dąbrowskiej. Joanna pisze na temat powstającego Gimnazjum Społecznego w Michałowie.

Treść tekstu Joanny:

Społeczne Gimnazjum – jestem na tak

Kwestia stworzenia społecznego gimnazjum w Michałowie niewątpliwie budzi wiele kontrowersji. Do tej pory wysłuchałam dziesiątek opinii na ten temat. Negatywne komentarze odnosiły się głównie do odmiennego przeznaczenia budynku szkoły średniej, niedostosowania kadry pedagogicznej, czy też próby wyłudzenia pieniędzy od gminy. Osobiście jednak – wiedząc, że każdy medal ma dwie strony – jestem zwolenniczką powołania drugiego gimnazjum w Michałowie. Tworzenie od podstaw jakiejkolwiek placówki wiąże się z ogromnym wysiłkiem i trudnościami, czego doświadczyli i nadal doświadczają pomysłodawcy projektu. Aczkolwiek każda nowa inwestycja pociąga za sobą również korzyści, o czym niektórzy zwyczajnie zapominają.

Na poziomie szkoły podstawowej i gimnazjum kształtowany jest światopogląd młodych ludzi. To właśnie w tym okresie dochodzi do najważniejszych zmian w ich umysłach. Kiedy rozpoczynałam edukację w szkole podstawowej (SP w Nowej Woli), czułam się doceniania i wspierana przez nauczycieli. Do każdego z uczniów podchodzili oni w sposób indywidualny. Był czas na naukę, rozmowę z wychowawcą oraz zabawę. Dobry kontakt z pedagogami, a także wspaniała atmosfera w szkole, sprzyjały rozwijaniu talentów i pasji. Kiedy ukończyłam klasę szóstą, miałam wiele obaw i tylko jedną możliwość – rozpoczęcie nauki w Gimnazjum w Michałowie.

Mimo strachu i wątpliwości, także z gimnazjum wyniosłam niezbędną wiedzę z zakresu podstawy programowej. Wtedy też podjęłam decyzję, że nie będę kontynuowała nauki w Michałowie. Na moje postępowanie miało wpływ kilka czynników. Jednym z nich była opinia rówieśników. Jeśli kontynuowało się naukę w michałowskim liceum, albo technikum, oznaczało to słabe wyniki z egzaminu gimnazjalnego, trudną sytuację rodzinną lub finansową. Tylko w nielicznych przypadkach decyzja o pozostaniu była świadomym wyborem.

Kiedy podczas rozmowy z pewną nauczycielką oznajmiłam, że wybrałam naukę w jednym z hajnowskich liceów stwierdziła, że nie rozumie mojego wyboru, ponieważ nawet "w mordę" lepiej jest dostać w Białymstoku, niż w Hajnówce. Już wtedy wywnioskowałam, że prawdziwym wstydem byłoby dostanie "w mordę" w Michałowie…

Reasumując, największy wpływ na podejmowanie przez uczniów decyzji o nauce w Michałowie wywierają: sytuacja finansowa i rodzinna ucznia, wyniki testu gimnazjalnego oraz opinie nauczycieli i rówieśników na temat szkoły średniej w Michałowie. Może warto zatem zastanowić się jak wesprzeć uczniów w tak trudnej decyzji, a także zniwelować negatywne opinie na temat rodzimej szkoły. Istnieje bowiem prawdopodobieństwo, że osoba, która zdecyduje się na naukę w Michałowie, zostanie w naszej gminie dłużej niż tylko do czasu matury.

Michałowskie liceum ukończyła większość moich dobrych koleżanek z gimnazjum. Wszystkie dostały się na studia. Mój brat, po kilku tygodniach rozmyślań również zdecydował się na pozostanie w Michałowie. Swojej decyzji nigdy nie żałował. Kilka dni temu odebrał świadectwo dojrzałości.

Obecnie pozostaje mi jedynie możliwość zbilansowania zysków i strat, powstałych na skutek podjętej przeze mnie decyzji. Jednak moim zdaniem 30% sukcesu ucznia, to dobry nauczyciel, 20% - osobiste zdolności, natomiast pozostałą część stanowi praca własna ucznia, okupiona wieloma wyrzeczeniami i ogromnym wysiłkiem. Miejsce kształcenia odgrywa naprawdę znikomą rolę.

Obecnie do Gimnazjum w Michałowie przyjmowani są wszyscy uczniowie. Pokuszę się o nazwanie tego zjawiska "kształceniem z konieczności". Wielu nauczycieli doskonale zdaje sobie z tego sprawę i z konieczności właśnie, próbuje przekazać wiedzę uczniom. Być może pojawienie się konkurencyjnego gimnazjum sprawi, że nauczyciele zaczną zabiegać o ucznia, a ten będzie miał wybór, co do miejsca swojego kształcenia oraz motywację do ciągłego poszerzania swojej wiedzy.

Konkurencja nierozerwalnie związania jest ze zwiększeniem efektywności (w tym przypadku efektywności kształcenia) oraz świadomości społecznej. Promocja nowej oferty edukacyjnej jest także ogromną szansą na pozyskanie uczniów z sąsiednich gmin. Chciałoby się powiedzieć "cudze chwalicie, swego nie znacie"… Należy zatem uczynić wszystko, aby korzyści z nowego i innowacyjnego pomysłu propagować nie tylko w naszej gminie, ale też poza jej obszarem. Niezbędna w tym aspekcie jest współpraca szkół z samorządem lokalnym, bowiem może ona przynieść wymierne korzyści dla wszystkich zainteresowanych stron.

Ciekawa jestem jedynie jak zmieni się EWD gimnazjalne na wskutek pojawienia się drugiego gimnazjum w Gminie Michałowo, bowiem niemiarodajne jest porównywanie edukacji na poziomie szkół gimnazjalnych i średnich. Składa się na to wiele przesłanek, o których istnieniu osoby wypowiadające się w tym temacie powinny zdawać sobie sprawę.

Joanna Dąbrowska

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Audycja w Radiu Białystok

W Radiu Białystok ukazał się reportaż na temat kontrowersyjnego i zdaniem wielu „podstępnego” zawieszenia na gródeckim Domu Kultury  wielkoformatowej reklamy z wizerunkiem michałowskiego burmistrza i hasłem „Zamieszkaj w Michałowie”. Udostępniam na blogu treść audycji "Reklama w ciemno". Zamieszczam też reakcję na tę audycję jednego z czytelników bloga, który wysłał mi swój tekst i poprosił o jego zamieszczenie. 

Moja opinia w tej sprawie jest taka: po co nam burmistrz, który skłóca nas z sąsiadami – zgoda buduje, niezgoda…



Tekst czytelnika:

JAK Z REKLAMY ZROBIĆ ANTYREKLAMĘ

Miała być piękna reklama Michałowa i wielka pochwała samego burmistrza, który ją wymyślił i wydał na to nasze, podatników, niemałe pieniądze. Tymczasem skutek jest zupełnie odwrotny. Kampanią „Zamieszkaj w Michałowie” burmistrz Marek Nazarko ośmiesza sam siebie, ośmiesza nasze miasto, gminę i nas mieszkańców. Takim wielkim pośmiewiskiem na całe województwo okazał się wyemitowany w dniu wczorajszym w Radiu Białystok reportaż „Reklama w ciemno” o skandalu, który wywołał Marek Nazarko, próbując wyeksponować swoją osobę na budynku Gminnego Centrum Kultury w Gródku.


Uszy trzeba było zatykać, jak wypowiadała się radna Maria Ancipiuk, cytując słowa swej gródeckiej swańki, albo mieszkaniec Gródka, który opisywał, jak objawiła się „postać taka monumentalna, posągowa z boku, zapraszająca z gestem gospodarskim prawie tak jak Chrystus kiedy zaprasza do kościoła…”. Nawet sekretarz Anna Dobrowolska-Cylwik tego nie wytrzymała i na facebooku napisała, że gdy usłyszała, że jej szef wygląda jak Chrystus, to... umarła...


Ciemnogród, Panie i Panowie! Jak długo to możemy cierpieć?! Rok temu burmistrz Marek Nazarko ośmieszył na całą Polskę Michałowo, zapisując na siłę mieszkańców do swojej partii (Platformy Obywatelskiej – jak widać partia w wydaniu michałowskim jest bardzo „obywatelska”). Pół roku temu znów się skompromitował na cały kraj, gdy wyszło na jaw, co wyprawiał z „Gazetą Michałowa” i listami od „Haliny”. I teraz to... 

Czym jeszcze ośmieszy siebie i nas mieszkańców nasz burmistrz? A że ośmieszy, nie możemy mieć wątpliwości. Chyba, że wszyscy mu powiemy: „Kończ Waść, wstydu oszczędź!”.

środa, 6 sierpnia 2014

Rynek w Michałowie odbywa się we środy

Dzisiaj ruszył handel na nowo otwartym michałowskim rynku. Po raz pierwszy mogliśmy coś kupić w okolicy zalewu i amfiteatru. Duże były obawy czy wszyscy handlujący zmieszczą się na tak niedużym obiekcie. Było ciasno, ale wszyscy zmieścili się, bo stanowiska sprzedawców zostały usytuowane na parkingach. To natomiast spowodowało problem z zaparkowaniem samochodów. Ruchem kierował Eugeniusz Załęski, który nakazywał kierowcom parkowanie na trawniku, gdzie dojazd był utrudniony i zawiły. Pan Eugeniusz miał naprawdę pracowity dzień. Niemała część aut parkowała w okolicy parku. Utrudniony był też przejazd na drodze powiatowej do Zabłudowa. 

Sprzedawcy prosili mnie bym napisał w „Głosie Michałowa” o „horrendalnie wysokich opłatach za handlowanie”. Małżeństwo z Wasilkowa handlujące bluzkami i sukienkami mówi, że za stoisko zapłacili 35 złotych. Za takie samo stoisko w Gródku płacą 15 zł, w Siemiatyczach 10 zł, a w Czarnej Białostockiej i Łapach po 8,50 zł. Poza tym oburzeni są faktem, że zajęli miejsce już we wtorek wieczorem, a we środę o 4 rano przeganiano ich z jednego miejsca w drugie. Mówią, że takie praktyki są tylko w Michałowie. 

Z kolei sprzedająca bieliznę Pani Ania za stoisko na parkingu, czyli bez dachu nad głową, zapłaciła 80 zł. Jeszcze w poprzednią środę w Michałowie za tą samą powierzchnię zapłaciła 20zł. Pani Ania mówi: „Nawet w Warszawie tyle się nie płaci. Wprowadzili nas w błąd niesamowicie. Mówili, że nie będzie podwyżki. 100% podwyżki, to by człowiek zniósł z bólem serca, ale czterokrotnie podnieść cenę, kto to widział! W Gródku za takie samo stanowisko płacę 25 zł, ale w Gródku chociaż sedes jest, tam jest Europa. A tu jest jak kiedyś u Ruskich, wersja stojąca”. Pan sprzedający obok dopowiada: „robimy na Małysza”. Prawdopodobnie najwięcej, bo aż 100 zł, zapłacił Pan handlujący butami. Mówił, że nigdzie tyle się nie płaci.  

Tak duże ceny wynikają z braku przestrzeni. Za jedno stanowisko parkingowe (na jeden samochód osobowy) płaci się 20 zł, a rynek trwa maksymalnie 4 godziny. Jak handlujący potrzebuje na wyłożenie asortymentu trochę więcej miejsca to płaci nawet 100 zł. Problem dla mieszkańców Michałowa polega na tym, że jak się podniesie cenę dla sprzedających to prawdopodobnie sprzedający będą musieli podnieść cenę dla kupujących. Więc finalnie płaci do kasy miejskiej Michałowianin.  

Rynek w Michałowie kosztował w 2014 r. 1 804 782 złotych, z budżetu gminy wydano 863 200 złotych, reszta to środki zewnętrzne.

piątek, 1 sierpnia 2014

„Gazeta Wyborcza” o tajemniczych meldunkach w Michałowie

Dzisiejsza „Gazeta Wyborcza” napisała o zatajaniu prawdy na temat zameldowań w Michałowie.W wywiadzie dla „Gazety Michałowa” Marek Nazarko podał, że w pierwszym kwartale 2014r. w Michałowie „przybyło około 100 mieszkańców”. Takie lub podobne dane podawane były dla wielu mediów, także dla „Gazety Wyborczej”. Dziś już wiemy, że burmistrz masowo okłamywał mieszkańców, dziennikarzy i czytelników. Liczba 100 jest efektem manipulacji czy mówiąc dosadniej kłamstwa. Tak jak podstawowym narzędziem pracy górnika jest kilof, tak podstawowym narzędziem pracy Marka Nazarko jest kłamstwo.

Prawo w Polsce mówi, że dane publiczne są jawne, a ratusz w Michałowie z uporem godnym większej sprawy walczy, by zataić prawdę o zameldowaniach. Marek Nazarko szydzi z prawa nazbyt zuchwale. Gazeta Wyborcza formalnie poprosiła o odpowiedź na konkretne pytania i nie uzyskała odpowiedzi. Nazarko kluczy i kręci. I nie odpowie, bo wie, że nakłamał.

Oto link do tekstu Moniki Kosz-Koszewskiej. Tajemnicza demografia Michałowa. Meldunek, tylko skąd? To jest najbardziej czytany tekst w piątkowej białostockiej "Gazecie Wyborczej".

W tekście wyczytacie dane podane przez Panią Dobrowolska-Cylwik. Podaje ona między innymi, że „w pierwszym kwartale roku 2014 na pobyt stały i czasowy zameldowało się 232 osób”. To jest kolejna manipulacja. Warto napisać, że zameldowania na pobyt czasowy dotyczą głównie Domu Pomocy Społecznej w Garbarach. Zameldowania czasowe samoistnie wygasają po pięciu latach. Tak też się stało pod koniec roku 2013 w naszej gminie. Zameldowania podopiecznych w DPS Garbary masowo wygasły i trzeba było tych ludzi na nowo zameldować czyli przedłużyć im pobyt czasowy o kolejne 5 lat. W DPS Garbary mieszkańców więc nie przybyło, ale w statystyce podanej przez sekretarz gminy Michałowo już tak. Witamy nowych/starych mieszkańców. Pamiętajcie uwierzyć Nazarko to siebie okłamać.