Dziś do sklepów trafiła wrześniowa "Gazeta Michałowa", czytelnicy nie znajdą w niej mojego tekstu pod tytułem "Zrezygnowałem z pracy w ratuszu ponieważ moje propozycje nie były realizowane"
Niepublikowanie tekstów krytycznych wobec aktualnej władzy jest jaskrawo sprzeczne z obietnicami wyborczymi Włodzimierza Konończuka.
W trakcie kampanii wyborczej kandydat na burmistrza w wywiadzie udzielonym dla listopadowego "Głosu Michałowa" na stronach 14 i 15 obiecywał: (skany poniżej - "Głos Michałowa pyta, kandydat Włodzimierz Konończuk odpowiada)
Włodzimierz Konończuk doszedł do władzy na hasłach mówiących o wolności słowa, deklarując, że nie boi się krytyki.
We wrześniowej "Gazecie Michałowa" (dzisiaj wydanej) napisano o mnie np., że: "nie przestrzegał dyscypliny pracy", "forsował niegospodarne pomysły" , a nawet, że "musiał upaść na głowę" - to ostatnie napisał zastępca burmistrza Jerzy Chmielewski na str. 7
Ratusz publikuje w wydawanej za publiczne pieniądze gazecie teksty krytyczne wobec mojej osoby, a ja nie dostaję szansy, by się bronić i moje teksty nie są publikowane.
Uważny czytelnik zauważył, że w wywiadzie dla "Głosu Michałowa" (skany powyżej) kandydat na burmistrza obiecał wyborcom dwie strony w każdej gazecie dla opozycji, co nie zostało zrealizowane.
Obiecał też, że reklamy w gazecie samorządowej będą bezpłatne dla lokalnych przedsiębiorców, ta obietnica nie została dotrzymana, reklamy dziś w gazecie są płatne.
Kandydat Włodzimierz Konończuk obiecał też, że informacje o przetargach w imię pełnej jawności, będą ogłaszane w lokalnej gazecie, co też nie zostało zrealizowane.
Włodzimierz Konończuk nie dotrzymał słowa w żadnym z trzech przypadków. "Głos Michałowa" w listopadzie 2014 roku ukazał się w nakładzie 1500 egzemplarzy. Był to największy nakład jakiejkolwiek gazety w historii naszej gminy. Była to ostatnia gazeta przed wyborami na burmistrza. Mieszkańcy przeczytali obietnice Włodzimierza Konończuka i oddali na jego głos.