W najnowszym numerze „Gazety Michałowa”, wydawanej przez burmistrza, opublikowano fakt, że były redaktor naczelny Mikołaj Greś posiadał dyktafon
służbowy i że go użył. Nazwano to „aferą nagraniową”. Prawdą jest, że burmistrz
był nagrywany. Dyktafon był włączany przed spotkaniem z burmistrzem, więc siłą
rzeczy rozmowy z napotkanymi osobami, np. na korytarzu przed gabinetem Marka
Nazarko też zostały nagrane.
„Gazeta Michałowa” olbrzymim napisem pyta: „przeciwko komu i kiedy je (Greś) wykorzysta?” Nagrania nie powstały po to, by je wykorzystać przeciw komukolwiek. Powstały, aby się zabezpieczyć/obronić przed ewentualną sprawą sądową, którą Marek Nazarko mógłby wytoczyć, po tym jak ukazała się ulotka, w której Mikołaj Greś napisał, że w „Gazecie Michałowa” są jaskrawo łamane standardy dziennikarskie. Nagrania powstały, aby w przypadku procesu, móc udowodnić, że to, co napisano w ulotce nie było wyssane z palca.
Afera nagraniowa polega na tym, że dziennikarz nagrał polityka. Nagranie nie zostało nigdzie przez redaktora Mikołaja Gresia opublikowane, a służy jedynie jako zabezpieczenie.
„Gazeta Michałowa” napisała, że wysłałem mojemu tacie (Mikołajowi) sms o treści: „Nic nie podpisuj. On tak chce do wyborów dotrwać, zakłamać rzeczywistość, zamieść sprawę pod dywan. A po wyborach, jak je wygra nas wszystkich załatwi popisowo i bezwzględnie. Albo my to wygramy, albo on. Ktoś przegra z kretesem. Jego słowo jest nic niewarte. Tonący brzytwy się chwyta. Nic nie podpisuj.”
Tak, to prawda, że wysłałem tacie taki sms. Wysłałem go 25 marca, wysłałem go z mojego numeru 517 315 444. Mojemu tacie zabrano telefon służbowy i nie pozwolono wcześniej skasować smsów. „Gazeta Michałowa” publikuje, że po odebraniu telefonu mojemu tacie, jego smsy były przeglądane. A to były steki smsów od setek ludzi. Sądziłem, że sms wysłany tacie, to sms, do mojego taty, a nie do setek czytelników „Gazety Michałowa”.
Majowa „Gazeta Michałowa” jest drugim wydaniem z rzędu, w którym mój tata został nazwany „Judaszem”.
Majowa „Gazeta Michałowa” jest drugim wydaniem z rzędu, w którym nie ma ani jednego listu od czytelników. Przed ulotką było ich bez liku.
Mikołaj Greś został wczoraj zwolniony z pracy. Nie jest już kierownikiem biblioteki, jest bezrobotny.