Zamieszczam na moim blogu tekst/apel kandydata na burmistrza
Michałowa.
"Zainspirowała mnie wczorajsza rozmowa z kandydatką na kandydatkę na radną w nadchodzących wyborach samorządowych. „Wiesz Leszku, poważnie się zastanawiam czy nie zrezygnować ze zbierania podpisów uprawniających do startu. Chcę ze wszystkimi żyć w zgodzie, nie chcę aby miał do mnie pretensje Konończuk, ani nikt inny, że startuję od ciebie”
"Zainspirowała mnie wczorajsza rozmowa z kandydatką na kandydatkę na radną w nadchodzących wyborach samorządowych. „Wiesz Leszku, poważnie się zastanawiam czy nie zrezygnować ze zbierania podpisów uprawniających do startu. Chcę ze wszystkimi żyć w zgodzie, nie chcę aby miał do mnie pretensje Konończuk, ani nikt inny, że startuję od ciebie”
Zastanawia mnie do czego doprowadziło ludzi
ostatnich 12 lat z historii naszej gminy. Jak to jest, że osoba chcąca coś
zmienić, wnieść coś nowego do życia publicznego obawia się reakcji liderów
innych ugrupowań gminnych. Przypomniało mi to zdarzenie sprzed 4 lat. Wówczas
to zaproponowałem jednej z, będących w złożonej sytuacji finansowej, rodzin
wytypowanie członka do komisji wyborczej. Ustaliliśmy wszystko, osoba wyraziła zgodę
i … odwiedziła ich zwolenniczka urzędującego burmistrza. Po tych odwiedzinach
odebrałem telefon od głowy rodziny: „Wiesz Leszek, (...) zrezygnuję z
zasiadania w komisji (…) naskoczyła krzycząc co my robimy, Marek jak się dowie
to nas załatwi”.
Czy musimy żyć w takiej gminie gdzie nikt niczego nie może
zrobić, nie może wypowiedzieć własnego zdania, woli stracić (jakże potrzebne)
pieniądze w obawie przed demokratycznie wybraną władzą? Sprawdźcie gdzie się
używa zwrotu „chcą przejąć władzę”, czy nie są to aby słowa dyktatorów i
kacyków rządzących niepodzielnie w swoich klanach? Przewertujcie Gazetę
Michałowa i sprawdźcie kto jeszcze takich sformułowań używa. Do czego zmierza
Nasze Michałowo, co proponują ludzie zamierzający startować w wyborach z ramienia
burmistrzowego ugrupowania wmawiając ludziom, że podpis złożony na liście
poparcia jest zobowiązaniem do głosowania na tą osobę oraz, że będzie to
sprawdzone, bo w lokalach są kamery i będzie widać jak kto głosował.
Jeżeli damy
się zastraszyć i tym razem, już nigdy nikt nie będzie śmiał powiedzieć: „to
trzeba inaczej”, „ja się na to nie godzę”, „ja tak nie mogę”. Ja i ludzie wokół
mnie skupieni nie zgadzamy się na to. My chcemy doprowadzić do tego aby i u nas
do swoich poglądów przekonywano, a nie zmuszano. Żeby nikt nigdy nie bał się
użyć słów krytycznych wobec poczynań decydentów i aby nie skutkowało to żadnymi
reperkusjami oraz żeby krytykujący nie stawał się automatycznie wrogiem
dozgonnym.
Słowo do zbierających podpisy: kamery zostaną zaklejone, tak
jak podczas eurowyborów i to czy komuś z urzędu miejskiego będzie się to podobać
czy nie."
Leszek Gryc