piątek, 6 czerwca 2014

Promowanie "kandydata" za pieniądze mieszkańców

Rozpoczęła się kampania billbordowa, która pod pretekstem zachęcania do osiedlenia się w Michałowie, promuje polityka Marka Nazarko. Wszystko to odbywa się za pieniądze mieszkańców Gminy Michałowo. „Kurier Poranny” podaje, że koszt całej kampanii reklamowej wyniesie od 40 tys. zł. do 50 tys. zł. Kampania reklamowa już jest widoczna. Wjeżdżając do Białegostoku, przy ulicy Branickiego nie sposób przeoczyć wielkiego jak stodoła Marka Nazarko. 

W przyszłym roku odbędą się wybory do Sejmu i Senatu RP. Trzy lata temu nasz burmistrz startował bezskutecznie z list PO do Sejmu, dziś prawdopodobnie Markowi Nazarko zależy na zwiększeniu rozpoznawalności w Białymstoku produktu „NAZARKO”. Autentycznie oburza mnie fakt wydawania pieniędzy publicznych na promocję polityka. Piszę, że jest to promocja polityka, ponieważ to właśnie ów polityk jest na bilbordzie widoczny przede wszystkim. Czcionka, którą jest napisane nazwisko „Nazarko” jest nieporównanie większa i bardziej widoczna niż napis „gmina bez podatków”. Przypadkowy przechodzień czy kierowca dostrzeże w pierwszej kolejności monstrualnie wielkiego polityka, a tylko bardziej wnikliwi w ogóle dostrzegą niewielki napis „gmina bez podatków”.  

Nie sądzę, aby fakt zniesienia podatków od nieruchomości wpłynął na kogokolwiek w tym stopniu, aby przeprowadzić się np. z Choroszczy do Michałowa. I chcę tu wyraźnie uwypuklić, że samo zniesienie podatku od nieruchomości od osób fizycznych jest posunięciem w mej ocenie trafnym, gdybym był radnym, zagłosowałbym za zniesieniem podatku od nieruchomości. Uważam jednak wydawanie pieniędzy mieszkańców Michałowa na kampanię billbordową za stratę pieniędzy, tym bardziej, że bardziej w niej widać „kandydata” niż naszą gminę. Z pewnością każdy z Was zna wiele lepszych sposobów na wydanie 50 tysięcy złotych z pieniędzy gminnych. Za takie pieniądze można zrobić naprawdę dużo.  A jak już władze nie mają co zrobić z pieniędzmi to proponowałbym uczynić z naszej gminy prawdziwy, a nie billbordowy raj podatkowy i obniżyć podatki od nieruchomości dla przedsiębiorców i rolników.

Aby sprawić, że do Michałowa zaczną się wprowadzać nowi mieszkańcy, trzeba zapewnić im tu na miejscu w Michałowie, pracę umożliwiającą godne życie, bo obecnie w Michałowie nie ma żadnej pracy. Aby sprawić, że w Michałowie zostaną młodzi ludzie, którzy się tu wychowali trzeba dać im pracę lub stworzyć warunki do powstawania lub rozwoju firm prywatnych. Problemu tego nie dostrzega, ani burmistrz, ani bezdyskusyjnie potakujący mu radni „Małej Ojczyzny”. 

W ostatnim czasie rozmawiałem z Przewodniczącym Rady Miejskiej, Bogdanem Ostaszewskim. Usłyszałem od niego, że w „Michałowie tylko leniuchy są bezrobotne”. Ja znam wielu takich „leniuchów”, którzy po wyjeździe z Michałowa pracują po 13 godzin dziennie poza granicami naszego kraju. Los młodych bezrobotnych uległ w Michałowie całkowitemu zapomnieniu, przynajmniej w wymiarze praktycznym. I z całą pewnością łatwiej jest wydać w „michałowskim raju podatkowym” 50 tysięcy złotych z pieniędzy podatników na billbordy, niż utworzyć jedno miejsce pracy.


Brak komentarzy: