Rozpoczęła się kampania billbordowa, która pod pretekstem
zachęcania do osiedlenia się w Michałowie, promuje polityka Marka Nazarko.
Wszystko to odbywa się za pieniądze mieszkańców Gminy Michałowo. „Kurier
Poranny” podaje, że koszt całej kampanii reklamowej wyniesie od 40 tys. zł. do
50 tys. zł. Kampania reklamowa już jest widoczna. Wjeżdżając do Białegostoku,
przy ulicy Branickiego nie sposób przeoczyć wielkiego jak stodoła Marka
Nazarko.
W przyszłym roku odbędą się wybory do Sejmu i Senatu RP. Trzy lata
temu nasz burmistrz startował bezskutecznie z list PO do Sejmu, dziś
prawdopodobnie Markowi Nazarko zależy na zwiększeniu rozpoznawalności w
Białymstoku produktu „NAZARKO”. Autentycznie oburza mnie fakt wydawania
pieniędzy publicznych na promocję polityka. Piszę, że jest to promocja
polityka, ponieważ to właśnie ów polityk jest na bilbordzie widoczny przede
wszystkim. Czcionka, którą jest napisane nazwisko „Nazarko” jest nieporównanie
większa i bardziej widoczna niż napis „gmina bez podatków”. Przypadkowy przechodzień
czy kierowca dostrzeże w pierwszej kolejności monstrualnie wielkiego polityka,
a tylko bardziej wnikliwi w ogóle dostrzegą niewielki napis „gmina bez
podatków”.
Nie sądzę, aby fakt zniesienia podatków od nieruchomości
wpłynął na kogokolwiek w tym stopniu, aby przeprowadzić się np. z Choroszczy do
Michałowa. I chcę tu wyraźnie uwypuklić, że samo zniesienie podatku od
nieruchomości od osób fizycznych jest posunięciem w mej ocenie trafnym, gdybym
był radnym, zagłosowałbym za zniesieniem podatku od nieruchomości. Uważam
jednak wydawanie pieniędzy mieszkańców Michałowa na kampanię billbordową za
stratę pieniędzy, tym bardziej, że bardziej w niej widać „kandydata” niż naszą
gminę. Z pewnością każdy z Was zna wiele lepszych sposobów na wydanie 50 tysięcy
złotych z pieniędzy gminnych. Za takie pieniądze można zrobić naprawdę dużo. A
jak już władze nie mają co zrobić z pieniędzmi to proponowałbym uczynić z
naszej gminy prawdziwy, a nie billbordowy raj podatkowy i obniżyć podatki od
nieruchomości dla przedsiębiorców i rolników.
Aby sprawić, że do Michałowa zaczną się wprowadzać nowi
mieszkańcy, trzeba zapewnić im tu na miejscu w Michałowie, pracę umożliwiającą
godne życie, bo obecnie w Michałowie nie ma żadnej pracy. Aby sprawić, że w
Michałowie zostaną młodzi ludzie, którzy się tu wychowali trzeba dać im pracę
lub stworzyć warunki do powstawania lub rozwoju firm prywatnych. Problemu tego
nie dostrzega, ani burmistrz, ani bezdyskusyjnie potakujący mu radni „Małej
Ojczyzny”.
W ostatnim czasie rozmawiałem z Przewodniczącym Rady Miejskiej,
Bogdanem Ostaszewskim. Usłyszałem od niego, że w „Michałowie tylko leniuchy są
bezrobotne”. Ja znam wielu takich „leniuchów”, którzy po wyjeździe z Michałowa
pracują po 13 godzin dziennie poza granicami naszego kraju. Los młodych
bezrobotnych uległ w Michałowie całkowitemu zapomnieniu, przynajmniej w
wymiarze praktycznym. I z całą pewnością łatwiej jest wydać w „michałowskim
raju podatkowym” 50 tysięcy złotych z pieniędzy podatników na billbordy, niż
utworzyć jedno miejsce pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz