sobota, 20 sierpnia 2016

„Siedzieć cicho i brać kasę”

Ratusz konsekwentnie podaje informację o tym, że zostałem zwolniony, a nie, że sam zrezygnowałem z pracy w ratuszu. Są to informacje rozbieżne. Dlatego postanowiłem napisać jak było.


W chwili podejmowania decyzji o rozpoczęciu pracy w ratuszu (11 miesięcy po wyborach) miałem świadomość, że widoczne efekty we wspieraniu przedsiębiorczości pojawią się dopiero po latach. Dlatego wymogłem na burmistrzu pisemną obietnicę zatrudnienia mnie do końca kadencji. Burmistrz pisemnie zobowiązał się do zatrudnienia mnie do końca kadencji. (skan deklaracji Włodzimierza Konończuka poniżej) 


Skoro burmistrz dał słowo, że mnie nie zwolni do końca kadencji, to nie rozumiem dlaczego po moim odejściu upiera się przy tym, że to on mnie zwolnił. Tekst deklaracji spisany przez Jerzego Chmielewskiego. Podpisane przez Włodzimierza Konończuka.


Gdyby burmistrz takiej obietnicy nie złożył, nie podjąłbym pracy w ratuszu. Tym bardziej, że początek pracy jako asystent burmistrza wiązał się z koniecznością zamknięcia prowadzonej przeze mnie Agencji PKO BANKU POLSKIEGO (lokal wynajmowany na mieniu gminy). Decyzja o zamknięciu firmy, którą prowadziłem przez 8 lat nie była łatwa.


11 miesięcy po wyborach zostałem zatrudniony w ratuszu. Jako asystent burmistrza miałem przygotowywać plany/pomysły/koncepcje, które miały  przyczynić się do ożywienia przedsiębiorczości w naszej gminie. Stanowisko, które pełniłem było stanowiskiem doradczym. Burmistrz nie zdecydował się wprowadzić w życie moich planów (tak mu podpowiadał Jerzy Chmielewski), co budziło moje rozczarowanie i utratę poczucia sensu dalszej pracy.


Jednocześnie zastępca burmistrza Jerzy Chmielewski konsekwentnie domagał się od burmistrza, aby mnie zwolnić. Z Panem Jerzym Chmielewskim różnimy się prawie w każdej sprawie, ja chciałem, by gmina była pro przedsiębiorcza, a Jerzy Chmielewski konsekwentnie blokował moje propozycje. Wówczas przypominałem Chmielewskiemu, że obiecywaliśmy wyborcom utworzenie Strefy Ekonomicznej, a nie zmiany nazwy  ulicy w Michałowie na nazwisko piszącego po białorusku dziennikarza, o którym wcześniej nawet nie słyszałem (jeden z pomysłów zastępcy burmistrza). 


Burmistrz Włodzimierz Konończuk był w trudnej sytuacji ponieważ z jednej strony naciskał na niego Jerzy Chmielewski, a z drugiej strony pamiętał o pisemnym zobowiązaniu niezwolnienia mnie do końca kadencji.


Kluczową rozmowę z burmistrzem Włodzimierzem Konończukiem odbyłem późnym popołudniem w piątek, 15 lipca. Burmistrz otwarcie powiedział, że Jerzy Chmielewski naciska, aby mnie zwolnić, jednak on tego nie zrobi ponieważ dał mi słowo, że nie zwolni mnie do końca kadencji.


Zapytałem burmistrza, czy może mi obiecać, że obniżymy podatki dla przedsiębiorców na przyszły rok, zapytałem też, czy gmina zdecyduje się na utworzenie strefy ekonomicznej przy ulicy Wyręby (przypominam, że były to obietnice wyborcze). Burmistrz powiedział, że nie może mi tego obiecać, że te pomysły nie zostaną zrealizowane.


Wobec tego pytam: „Panie burmistrzu, to co ja tu mam robić, nad czym pracować, skoro pracuję jako doradca, a moje porady nie są realizowane? Moje tu dalsze siedzenie zupełnie nie ma sensu.”


Burmistrz Konończuk odpowiedział: „Rafał, siedź cicho i bierz kasę.” 


Odpowiedziałem, że nie po to prowadziłem przez blisko rok kampanię wyborczą, aby teraz siedzieć cicho i brać kasę.  Nie po to zamykałem firmę, którą prowadziłem przez 8 lat, aby siedzieć cicho i brać kasę. Nie po to wydałem 11 numerów gazety „Głosu Michałowa”. Nie po to założyłem i prowadzę blog. 


Zdecydowałem, że sam odejdę, ponieważ już dawno straciłem poczucie sensu wykonywanej pracy. Powiedziałem to burmistrzowi w piątek, 15 lipca. Burmistrz przyjął tą informację spokojne. Ustaliliśmy, że formalnie umowę rozwiążemy „za porozumieniem stron” już w czwartek, na spokojnie, po moim powrocie z dużo wcześniej zaplanowanego urlopu. Burmistrz poprosił tylko, aby urlop na 18,19,20 lipca (pon,wto,śro) zmienić z „urlopu płatnego” na „urlop bezpłatny”, ponieważ wówczas łatwiej będzie rozliczyć się ze mną finansowo, tak zrobiliśmy, po raz pierwszy wziąłem urlop bezpłatny. Ta rozmowa przebiegła rzeczowo i spokojnie.


Wieczorem w piątek napisałem długi i wyczerpujący tekst na blog uzasadniający moje odejście z pracy w ratuszu. Tekst miał być i został opublikowany po moim powrocie z urlopu. W dniach 16 – 20 lipca byłem  na urlopie daleko poza Michałowem (wycieczka rowerowa trasą Green Velo). 


W czwartek 21 lipca przyszedłem do pracy. Dowiedziałem się, że burmistrza nie ma w ratuszu, że będzie dopiero popołudniu. Przygotowałem i wydrukowałem „rozwiązanie umowy o pracę za porozumieniem stron”. Burmistrza nie było w ratuszu, więc nie miałem z kim mówić o rozwiązaniu umowy, przecież to burmistrz był moim pracodawcą.  Czekałem na burmistrza.
 
Około godz. 12:30 do mojego pokoju przyszedł zastępca burmistrza Jerzy Chmielewski i zaprosił mnie do swego gabinetu. Poszedłem. Usiedliśmy. Jerzy Chmielewski na biurku położył wypowiedzenie umowy o pracę podpisane przez burmistrza Włodzimierza Konończuka. Porozmawiałem w spokojnej atmosferze z Jerzym Chmielewskim, ale wypowiedzenia nie podpisałem. Wypowiedzenia nie podpisałem, bo chciałem poczekać na przyjście burmistrza Włodzimierza Konończuka. Po rozmowie z zastępcą burmistrza Jerzym Chmielewskim udałem się do swojego pokoju, zalogowałem się na blogu i opublikowałem napisany wcześniej tekst. 


W późniejszej rozmowie z burmistrzem Włodzimierzem Konończukiem zaproponowałem, aby umowę rozwiązać „za porozumieniem stron”, tak jak ustaliliśmy w piątek. Burmistrz powiedział, że jest na to za późno ponieważ już ruszył oficjalny obieg dokumentów. Poza tym burmistrz spostrzegł, że ratusz wyjdzie "z twarzą" jeśli ja zostanę zwolniony.


Niestety całą tą kadencję można podsumować słowami: „siedzieć cicho i brać kasę”. Stwierdzam to z dużym rozgoryczeniem. Naszym celem w trakcie  kampanii wyborczej nie było odsunięcie Marka Nazarko. Nie tylko o to chodziło. Mieliśmy zamiar spowolnić tendencję wyjeżdżania z Michałowa ludzi młodych. Wyjeżdżają oni ponieważ brakuje tu dobrze płatnych miejsc pracy. Obiecaliśmy w kampanii wyborczej utworzenie Strefy Ekonomicznej oraz obniżenie podatków dla firm. Obietnice te nie zostały zrealizowane. Pierwszy i najważniejszy punkt w programie Włodzimierza Konończuka nie został i nie będzie zrealizowany.

Opozycja na blogu "Nasze Michałowo" pisze, że w Michałowie "nic się nie dzieje". Gdyby się nic nie działo to byłoby to "pół biedy". Dzieje się to, że z Michałowa wciąż wyjeżdżają młodzi ludzie. Wyjeżdżają dziesiątkami. I już nie wrócą. Takie są konsekwencje "siedzenia cicho i brania kasy".